Newsy

DM BOŚ: ropa może jeszcze potanieć, ale potencjał spadków nie jest już duży

2014-12-24  |  09:00

O ponad 40 procent spadły ceny ropy w 2014 roku, a ich obecny poziom ok. 60 dolarów za baryłkę wcale nie musi oznaczać końca spadków. Na wyraźne zanegowanie trendu na razie się nie zanosi, bo produkcja w Stanach Zjednoczonych i Arabii Saudyjskiej utrzymuje się na wysokim poziomie. Pozostałe państwa skupione w kartelu OPEC także nie zamierzają jej zmniejszyć. Ale przy takich poziomach cen anulowane są niektóre inwestycje. Notowania mają zatem potencjał spadkowy, ale nie jest on już zbyt duży.

Na pewno na rynku ropy naftowej teraz wyraźnie widzimy trend spadkowy i dopóki nie zostanie on zanegowany, dopóty możemy się spodziewać dalszych spadków – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Dorota Sierakowska z Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska. – Trudno, przynajmniej na razie, ocenić, jak długo i w jakim zakresie mogą jeszcze spaść jej notowania. Na pewno dużo będzie zależało od tego, co zrobią kraje, które surowiec ten produkują oraz jak zareagują na przedłużający się już okres niskich cen ropy naftowej.

Produkcja ropy w Stanach Zjednoczonych pozostaje na wysokim poziomie i raczej utrzyma się na nim również na początku przyszłego roku.

Wciąż widzimy również, że Arabia Saudyjska, która wytwarza ogromne ilości ropy, nie zdecyduje się na razie na jakiekolwiek cięcia produkcji – zauważa Dorota Sierakowska. – Ostatnio pojawiły się także informacje o tym, że w styczniu eksport ropy naftowej z Arabii Saudyjskiej do Chin pozostanie na stabilnym poziomie, co pokazuje, że kraj ten raczej będzie się również starał utrzymać swój udział w rynku niezależnie od poziomu cen, nie ograniczając produkcji.

Docelowego poziomu cen ropy jednak, jak twierdzi Sierakowska, nie sposób określić. Pojawiły się, co prawda, spekulacje, że może on spaść do 50, 30, a nawet 15 dol. za baryłkę. Są one jednak – jej zdaniem – przedwczesne.

Dużo rzeczy będzie się wyjaśniało w kolejnych kilku miesiącach – prognozuje Dorota Sierakowska. – Na pewno większość krajów nie może sobie pozwolić, aby notowania ropy naftowej długo pozostawały na poziomach niższych niż 50 dolarów za baryłkę, ponieważ taki w większości jest koszt wydobycia. W najbardziej komfortowej sytuacji pod tym względem jest oczywiście Arabia Saudyjska, gdzie koszt wydobycia wynosi zaledwie kilkanaście dol. Kraj ten jest więc najlepiej przygotowany na niskie ceny. Nie sądzę jednak, by notowania mogły zejść do takiego poziomu.

Już przy obecnych cenach ropy naftowej, jak zauważa Sierakowska, niektóre kraje rewidują plany inwestycyjne w infrastrukturę wydobywczą.

Anulowane są niektóre projekty, które miały zostać wprowadzone w przyszłym roku, inne przesuwane są na bliżej nieokreśloną przyszłość – argumentuje Dorota Sierakowska. – Widać zatem, że już obecne notowania, czyli poziom około sześćdziesięciu dolarów za baryłkę zarówno w przypadku ceny ropy WTI, amerykańskiej, jak i ropy Brent, powoduje, że niektórzy producenci zaczynają rewidować plany. Sądzę więc, że notowania ropy naftowej mają jeszcze potencjał spadkowy. Ale nie jest on już zbyt duży.

16 grudnia cena baryłki amerykańskiej ropy WTI spadła do rekordowo niskiego poziomu poniżej 55 dol. za baryłkę, a ropa Brent poniżej 59 dolarów. Ostatni raz czarne złoto było tak nisko wyceniane w 2009 roku.

Czytaj także