Newsy

A. Lis (Altus TFI): Największym ryzykiem dla wzrostu akcji spółek jest niepewność stóp procentowych i rentowności obligacji

2017-01-16  |  07:00

Pozytywny grudzień i początek stycznia na warszawskiej giełdzie rozbudziły oczekiwania na dalsze wzrosty kursów akcji. Według Andrzeja Lisa z Altus TFI przepływ kapitału z bezpiecznych aktywów do bardziej ryzykownych potrwa jeszcze kilka miesięcy, ale zbyt szybki wzrost rentowności obligacji, może zdaniem ekspertów, zaszkodzić zarówno gospodarkom, jak i samym spółkom i przełożyć się na ich wyceny.

– Każda strategia domów maklerskich czy banków inwestycyjnych, która wychodzi teraz, mówi, że 2017 rok to będzie cały czas dobry okres, rotacja aktywów ze spółek defensywnych do spółek bardziej ryzykownych, cyklicznych, będzie nadal trwała, że obligacje będą pod presją i że 2017 rok zakończymy na poziomach wyższych, niż teraz jesteśmy w zasadzie na wszystkich indeksach akcji – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Andrzej Lis, zarządzający portfelem akcyjnym Altus TFI. – Ale jak dobrze wiemy, konsensus rzadko kiedy się sprawdza w całej okazałości.

Wygrana Donalda Trumpa, zapowiedź i realizacja podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych oraz perspektywa trzech kolejnych w 2017 roku podsyciły apetyt inwestorów do inwestowania w akcje. Zdaniem Andrzeja Lisa trend ten będzie podtrzymywany i przepływ kapitału z bezpiecznych aktywów pieniężnych i obligacyjnych do akcyjnych będzie postępował, jednak możliwe, że sytuacja ta nie będzie trwała przez cały rok.

– Ta rotacja następuje bardzo szybko. Widzieliśmy po brexicie, że inwestorzy dwa tygodnie czekali zanim indeksy wybiły poziomy sprzed referendum w Wielkiej Brytanii – przypomina. – Po wyborach w Stanach Zjednoczonych trwało to kilka godzin w zasadzie, a referendum we Włoszech w zasadzie nie wywołało żadnej reakcji. Oczekuję, że to, co będzie miało miejsce w 2017 roku, odbędzie się bardzo szybko, może w I kw., może w I półroczu.

W grudniu 2016 roku, który dźwignął WIG20 ponad poziom z końca poprzedniego roku, odnotowano odpływ środków z funduszy obligacyjnych oraz gotówkowych i pieniężnych (odpowiednio o 1,1 oraz 1,0 proc.). Fundusze akcyjne natomiast odnotowały wzrost aktywów miesiąc do miesiąca o 3 proc. Większy procentowo napływ nastąpił tylko do funduszy rynku surowców, absolutnej stopy zwrotu i ochrony kapitału. Tym samym udział funduszy akcyjnych w całości aktywów zgromadzonych w TFI wzrósł do 10,9 proc. z 10,3 proc. w listopadzie.

– Największe ryzyko, które widzę w 2017 roku, to prawdopodobnie będą stopy procentowe i rentowność obligacji, bo ona zaczęła rosnąć od lipca tego roku i to trochę napędziło tę rotację, o której tutaj mówimy –  wyjaśnia Lis. – Natomiast jeżeli te rentowności wzrosną zbyt szybko, to inwestorzy zaczną znowu bać się ich wpływu na wzrost gospodarczy, na wyniki spółek i na wyceny spółek i myślę, że to będzie największe zagrożenie, o którym powoli niektórzy makroekonomiści zaczynają już mówić.

Rentowność polskich 10-letnich obligacji skarbowych w ciągu ostatnich trzech miesięcy wzrosła o ponad jedną trzecią i jest niemal dwukrotnie wyższa niż dwa lata temu. Jeszcze wyższy wzrost miał miejsce na analogicznych papierach amerykańskich (ponad 37 proc.) czy niemieckich, które od wartości ujemnych notowanych jeszcze w październiku przeszły do 0,34 proc.

W przypadku rynku polskiego czynnikami, które będą miały wpływ na zachowanie akcji na parkiecie, są jeszcze czynniki polityczne oraz tempo wzrostu gospodarczego, które mocno wyhamowało w 2016 roku.

W Polsce dwie najważniejsze rzeczy, na które rynek powinien zwracać uwagę, to oczywiście polityka i decyzje polityczne związane z rynkiem kapitałowym, czy z gospodarką ogólnie, bo widać, że one w ostatnich kwartałach miały wpływ na poszczególne sektory na warszawskiej giełdzie – zwraca uwagę Andrzej Lis. – A druga sprawa to wzrost gospodarczy, który widać, że w końcówce 2016 roku zaczął trochę spowalniać, głównie przez malejące inwestycje. Pytanie, czy to przejściowe spowolnienie rzeczywiście było przejściowe i od II półrocza inwestycje znowu ruszą, i całe PKB zacznie znowu rosnąć, czy mamy jakiś większy problem, którego główną przyczyną są właśnie malejące inwestycje w polskiej gospodarce. Myślę, że to może mieć duży wpływ na sporo spółek na warszawskiej giełdzie.

Czytaj także