Newsy

J. Nikorowski (BM BGŻ BNP Paribas): Nie spodziewam się w następnych kwartałach obniżania stóp procentowych w Polsce

2017-01-17  |  07:00
Mówi:Jerzy Nikorowski
Funkcja:kierownik zespołu ds. doradztwa inwestycyjnego
Firma:Biuro Maklerskie Banku BGŻ BNP Paribas
  • MP4
  • Mimo osłabienia tempa wzrostu gospodarczego i osłabienia inwestycji Rada Polityki Pieniężnej nie zdecyduje się prawdopodobnie na obniżkę stóp. Jest mało prawdopodobne, by taki ruch pobudził inwestycje mimo obniżenia kosztu pieniądza, a era deflacji właśnie się zakończyła.

    – Możliwości decyzyjne Narodowego Banku Polskiego są dosyć ograniczone, ponieważ z doświadczenia wiemy, że obniżanie stopy referencyjnej ma niewielkie przełożenie na dynamikę kredytową czy skłonność do pożyczania przez banki, które są obecnie w Polsce w bardzo trudnej sytuacji bilansowej, legislacyjnej, oraz skłonność przedsiębiorstw do generowania inwestycji, które w większym stopniu są uzależnione od przejrzystości i stabilizacji sytuacji politycznej czy legislacyjnej – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Jerzy Nikorowski, kierownik zespołu ds. doradztwa inwestycyjnego Biura Maklerskiego Banku BGŻ BNP Paribas.

    Eksperci twierdzą. że teoretycznie Rada Polityki Pieniężnej mogłaby w reakcji na zaskakująco niski odczyt wzrostu PKB w III kwartale 2016 roku zareagować obniżką stóp procentowych. Stopa referencyjna wynosi 1,5 proc., więc możliwości obniżki jeszcze są. Mogłoby to zachęcić przedsiębiorców do zaciągania kredytów, które powinny potanieć. Jak wynika jednak z opublikowanego tuż przed świętami Bożego Narodzenia raportu NBP o sytuacji przedsiębiorstw, to nie brak dostępu do kredytów hamuje inwestycje. Coraz więcej firm rezygnuje z finansowania kredytem zarówno ze względu na wcześniejsze wstrzymanie inwestycji i dysponowanie środkami własnymi, jak i coraz śmielsze korzystanie z leasingu. Tańszy kredyt nie wpłynąłby więc – a w każdym razie nie znacząco – na wzrost inwestycji. Niższe stopy procentowe mogłyby natomiast dodatkowo osłabić i tak słabego złotego.

    – Jeśli chodzi o polską politykę monetarną, to z jednej strony rzeczywiście w reakcji na spowolnienie gospodarcze w sposób książkowy można byłoby się spodziewać obniżania kosztu pieniądza – przyznaje Nikorowski. – Natomiast biorąc pod uwagę to, że ten niższy koszt pieniądza może mieć wpływ na dalszą deprecjację złotego oraz ewentualne wyższe ryzyko destabilizacji systemu finansowego, nie spodziewałbym się w następnych kwartałach obniżania stopy referencyjnej w Polsce.

    Dodatkowym czynnikiem zniechęcającym do ewentualnej obniżki stóp jest fakt, że w listopadzie skończyła się w Polsce deflacja w ujęciu rocznym i ekonomiści spodziewają się od grudnia odczytów na plusie, po raz pierwszy od niemal dwóch i pół roku. I choć ekonomiści i członkowie RPP w swoich wypowiedziach zapewniają, że inflacja nie powinna gwałtownie przyspieszyć, a o podwyżkach nie ma co myśleć, dopóki nie ma realnych prognoz osiągnięcia celu inflacyjnego (2,5 proc. z pasmem wahań +/- 1 pkt proc.), to zarówno czynniki światowe, jak i wewnętrzne w postaci wyższych dochodów konsumentów i zwiększania wydatków konsumenckich będą powodowały wzrost cen.

    – Z kolei kolejne kwartały i kolejne lata będą się cechowały najprawdopodobniej rosnącym tempem inflacji, ponieważ w ostatnich latach mieliśmy do czynienia z bardzo niskimi cenami surowców i teraz obserwujemy sytuację nieco odwrotną, kiedy tendencje na rynkach surowcowych, szczególnie na rynkach surowców energetycznych, się odwracają – zauważa szef doradztwa inwestycyjnego BM BGŻ BNP Paribas. – Więc biorąc pod uwagę zjawisko bazy statystycznej i niskich cen surowców w poprzednich latach, można się spodziewać, że w kolejnych latach inflacja w Polsce będzie rosnąca.

    Jeszcze pod koniec ubiegłego roku za ropę naftową WTI trzeba było zapłacić blisko 55 dolarów za baryłkę, najwięcej od półtora roku. To był efekt porozumienia w sprawie cięcia produkcji zarówno wśród krajów OPEC, jak i producentów nienależących do organizacji. Łącznie od stycznia wydobycie ma spaść o 1,7 mln baryłek dziennie. Ekonomiści przewidują jednak, że w efekcie liczbę odwiertów zwiększą znów Amerykanie, co zwiększy z kolei podaż ropy. Obecnie baryłka ropy WTI kosztuje 52,28 dol.

    Czytaj także