Newsy

M. Wołos: znaczna część ewentualnej grudniowej decyzji FED dotyczącej poziomu stóp procentowych w USA jest już w cenie amerykańskiej waluty

2016-09-27  |  07:00

Po utrzymaniu przez Rezerwę Federalną we wrześniu stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych na niezmienionym poziomie inwestorzy spodziewają się grudniowej podwyżki. Według Marka Wołosa, głównego ekonomisty Domu Maklerskiego Athena Investments, taka decyzja nie musi wcale oznaczać trwałego i silnego umocnienia amerykańskiej waluty. Inwestowanie w funta brytyjskiego natomiast jest wciąż obarczone dużym ryzykiem.  

– Wrześniowa decyzja FED zarówno kluczowa, jak i wcale nie do końca tak bardzo istotna, oczekiwania analityków i prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych już wcześniej były bardzo niskie – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Marek Wołos, główny ekonomista domu maklerskiego Athena Investments. – Prawdopodobieństwo takiego ruchu we wrześniu było pozycjonowane w okolicach 20 proc. Natomiast szanse na grudniową podwyżkę wynoszą 60 proc. Myślę, że przez jakiś czas inwestorzy będą więc oczekiwać podniesienia stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych pod koniec roku, w tym właśnie miesiącu. 

Na ostatnim, wrześniowym posiedzeniu amerykańska Rezerwa Federalna utrzymała stopy procentowe w Stanach Zjednoczonych na niezmienionym poziomie. Zakres oprocentowania funduszy federalnych utrzyma się zatem na poziomie 0,25–0,5 proc. Bankierzy centralni za oceanem nie zdecydowali się na spodziewaną przez niektórych obserwatorów podwyżkę, bo zdaniem ekspertów brexit zwiększył ryzyko na rynku. Kolejne posiedzenie Fed zaplanowano na grudzień. Z komunikatu po posiedzeniu wynika, że wtedy może już dojść do podwyżki, ale nawet jeśli rzeczywiście tak się stanie, to skala tegorocznej aprecjacji będzie mocno ograniczona.

– Ewentualna decyzja FED nie spowoduje długotrwałej i stałej tendencji na rynku dolara – prognozuje Marek Wołos. – Oczywiście krótkoterminowo amerykańska waluta może w jakiś sposób się umocnić. Natomiast widać już wyraźnie, że przed wyborami prezydenckimi cała polityka Fed-u, zapoczątkowana jeszcze w grudniu ubiegłego roku, czyli ścieżka podwyżek stóp procentowych, nie zostanie zrealizowana. Rezerwa dość miękko wyszła z oczekiwań takiej aprecjacji, nie spieszy się z nią nawet pomimo tego, że inflacja w Stanach Zjednoczonych powoli, ale jednak rośnie.

Jak zauważa Marek Wołos, w ostatnich dniach pojawiły się też trochę słabsze dane z amerykańskiego rynku pracy, także wskaźniki koniunktury spadły poniżej poziomu wzrostowego, czyli granicy 50 punktów.

– Na pewno nie będą one zachęcały do tego, żeby FED podnosił stopy procentowe – wyjaśnia Marek Wołos. – Takie działanie nadal jest możliwe, ale w tym roku już na pewno nie będzie ich tyle, ile oczekiwano jeszcze kilka miesięcy temu. Jedna podwyżka może nastąpić. Co nie oznacza, że z tego powodu dolar na pewno znacznie się umocni.

W pierwszych godzinach po ujawnieniu ostatniej decyzji o pozostawieniu stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych na niezmienionym poziomie złoty w stosunku do dolara umocnił się o około 1 proc. i na podobnym, może nieco wyższym poziomie pozostaje obecnie. Ale na wartość krajowej waluty spory wpływ mają także czynniki ryzyka płynące z polskiej gospodarki. Negatywnie oddziałują przede wszystkim informacje płynące z Ministerstwa Finansów dotyczące przyszłorocznego budżetu państwa oraz związane z wielkością PKB.

Notowaniom złotego nie sprzyjało w ostatnich dniach również zakwestionowanie przez Komisję Europejską podatku od sprzedaży detalicznej, który zaczął obowiązywać 1 września br. Wiadomo już, że wyniku decyzji KE do budżetu państwa nie wpłynie zapisanych z tego tytułu około 1,6 mld zł. Minister finansów Paweł Szałamacha zapowiedział jednak, że resort przedstawi projekt nowej ustawy naliczającej należność od handlu wielkopowierzchniowego według innej formuły oraz skoryguje projekt przyszłorocznego budżetu. Podatek w nowej, zmienionej formie obowiązywałby od 1 stycznia 2017 r.

W ciągu ostatniego roku, jak przypomina Marek Wołos, dolar w relacji do złotego nie spadł w zasadzie poniżej poziomu 3,75, przy którym zawsze następowało odbicie. Podobnie zapewne będzie w przyszłości, co oznacza, że w tych okolicach zdaniem głównego ekonomisty domu maklerskiego Athena Investments amerykańska waluta, również w najbliższym czasie, będzie się odbijać i rosnąć w kierunku 4 zł.

– Dolar już wcześniej odzwierciedlił w kursie ścieżkę podwyżek stóp procentowych – uważa Marek Wołos. – Spodziewam się, że, owszem, będzie silną walutą, ale powinien umacniać się sukcesywnie. Myślę, że na naszym rynku niekoniecznie musi zostać przekroczona granica czterech złotych, która wyznacza obszar silnej amerykańskiej waluty w relacji do złotego. Na razie nie spodziewam się, żeby została ona przekroczona.

Gdyby okazało się, że funt brytyjski nadal słabnie i jego kurs zbliża się do okolic 4,80 zł, czyli historycznego, długoterminowego minimum, toby waluta brytyjska według Marka Wołosa mogła się okazać atrakcyjnym wehikułem inwestycyjnym.

– Na tak bardzo atrakcyjnych poziomach w relacji do dolara, które bym określił na ostatnie minima, czyli poniżej granicy 1,20 czy rynku polskim na poziomie 4,70, funt wydaje się stosunkowo tanią walutą zarówno pod katem krótko, jak i długoterminowego inwestowania, wyjazdów do Wielkiej Brytanii czy innych przedsięwzięć – ocenia Marek Wołos. – Natomiast ryzyko na tej walucie jest bardzo duże, wręcz olbrzymie. Sądzę zatem, że w najbliższym roku nie będzie ona dobra do inwestycji. Powinniśmy się przyzwyczaić raczej do bardzo dużych wahań jej wartości. W relacji do złotego mogą one wynieść nawet plus minus 50 groszy. Zwracam także uwagę, że na razie nie mamy trwałych przesłanek do tego, by uznać, że złoty będzie jednak wciąż tracił na wartości, to inwestowanie w waluty powinno być raczej krótkoterminowe. Niekoniecznie wszyscy muszą na tym zarobić.

Czytaj także