Newsy

M. Buczak (Quercus TFI): Inwestowanie w akcje rosyjskich spółek może być opłacalne. Wiąże się jednak z ryzykiem

2015-02-10  |  06:40

Inwestowanie w akcje rosyjskich spółek jest obecnie bardzo ryzykowne, ale może być także wysoce opłacalne – uważa Marek Buczak z Quercus TFI. Duże zyski może przynieść inwestycja w papiery spółek z branży stalowej, które koszty ponoszą w rublach, a zyski liczą w dolarach. Ale inwestycja taka musi brać pod uwagę m.in. ryzyko ewentualnego nałożenia na import tego rodzaju produktów z Unii Europejskiej ceł, które mogłyby negatywnie wpłynąć na sytuację branży.

Na kryzysie rosyjskim można zarobić – twierdzi w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych Quercus TFI. – Trzeba mieć jednak świadomość, że po bardzo słabym 2014 roku przejrzystość sytuacji w Rosji jest obecnie bardzo niska. Po silnej deprecjacji rubla mamy dzisiaj kłopoty związane ze stabilnością systemu finansowego. Jest tam także problem sankcji. Jeśli przez najbliższe kilka kwartałów nie zostaną one zniesione, na pewno będą ciążyć  tamtejszej gospodarce.

Spadek wartości rubla w ub.r., jak zauważa Marek Buczak, bardzo poprawił sytuację głównych eksporterów, którzy koszty ponoszą w rublach, a przychody rozliczają w dolarach lub euro.

Jedną z ciekawszych branż jest obecnie sektor metalowy – wskazuje Buczak. – Tamtejsze firmy bazę kosztową mają głównie w rublach, natomiast przychody eksportowe rozliczają w amerykańskiej walucie. W związku z  tym w ostatnich miesiącach bardzo poprawiły się marże.

Ryzykiem takiej inwestycji, jak przyznaje Buczak, jest groźba nałożenia ceł importowych na wyroby rosyjskiego przemysłu przez Unię Europejską.

Mogłoby się tak stać w wyniku kolejnej fali sankcji czy wojny handlowej – precyzuje Buczak. – Wysokie cła importowe na pewno odbiłyby się negatywnie na sytuacji finansowej rosyjskich przedsiębiorstw.

Ale obecnie wycena niemal wszystkich notowanych na moskiewskim parkiecie spółek jest niska. Kluczowy dla jej oceny wskaźnik cena/zysk wynosi około 3, gdy na stabilnych parkietach tzw. rynków wschodzących kształtuje się w okolicach 10.

Jeżeli zakładamy, że kryzys zostanie w przyszłości rozwiązany, to cały rynek rosyjski jest dzisiaj bardzo atrakcyjny – twierdzi Buczak. – Na pewno musimy jednak selektywnie podchodzić do takiej inwestycji i skupiać się na kilku aspektach: ekspozycji spółki na rynek krajowy, poziomie zadłużenia oraz płynności obrotu. Trzeba pamiętać, że jednym z największych problemów inwestorów w ub.r. był silny spadek wartości notowań.

Nie wiadomo także, jak dodaje Marek Buczak, w jaki sposób zachowywać się będzie rosyjska waluta, której kurs ściśle związany jest z notowaniami ropy naftowej.

W 2014 roku Rosyjski Bank Centralny marnował rezerwy walutowe na interwencje, co po raz kolejny pokazało, że tego rodzaju działania są nieefektywne – ocenia Marek Buczak. – Dzisiaj zakres notowań rubla nie zależy od działań podejmowanych przez RBC, chociaż w styczniu interwencyjnie podniesiono stopy procentowe, co trochę uspokoiło sytuację. Najważniejsza obecnie jest cena ropy naftowej. Rosja to kraj o wysokiej ekspozycji na ten surowiec, tak że mechanizm jest bardzo prosty: gdy ropa tanieje, rubel także traci. W chwili obecnej jego wartość kształtuje się w przedziale 60-70 za dol. Jeżeli zakładamy, że cena baryłki ropy Brent utrzyma się na poziomie ok. 50 dol., to potencjał dalszego osłabienia rosyjskiej waluty jest ograniczony.

Zdaniem Marka Buczaka z Quercus TFI każdy wzrost notowań ropy powyżej obecnych wartości pomoże Rosji. Po śmierci króla Arabii Saudyjskiej, nieformalnego lidera kartelu OPEC, atakach na pola naftowe w Libii oraz zapowiedziach ograniczenia inwestycji przez amerykańskie firmy wydobywcze tylko w ubiegłym tygodniu cena ropy Brent wzrosła o około 20 proc. i była to najszybsza aprecjacja od 2011 roku. Obecnie kosztuje już niemal 60 dolarów za baryłkę.

Jeżeli w br. cena ropy będzie kształtować się w okolicach 50 dol., gospodarka rosyjska skurczy się o około 4-5 proc., co nie jest tragedią – uważa Buczak. – Natomiast ważniejsze są perspektywy notowań w 2016 roku i kolejnych latach. Trwałe odbicie poprawiłoby sytuacje budżetu i gospodarki. Jeszcze kilka miesięcy temu debatowano nad bankructwem Rosji, które dzisiaj jest nierealne, chociażby ze względu na bardzo niski poziom zadłużenia. Stosunek długu publicznego do PKB tego kraju obecnie wynosi około 15 proc. Bardzo tania ropa w ciągu dekady wpłynęłaby na kondycję finansową Rosji. Ale jeśli zadyszka będzie tylko w br., to kraj ten nie powinien mieć większych problemów finansowych.

W swojej ostatniej prognozie Międzynarodowy Fundusz Walutowy przewiduje, że w br. PKB Rosji zmaleje o 3 proc., a w 2016 roku – o 1 proc.

Czytaj także