Newsy

Rośnie sprzedaż jaj wolnych od GMO w sieciach handlowych

2014-10-29  |  06:25
Mówi:Artur Węgłowski
Funkcja:wiceprezes zarządu, dyrektor zarządzający
Firma:Farmio SA
  • MP4
  • Farmio, producent jaj bez antybiotyków i GMO, ma już 15-20 proc. udziału w sprzedaży jaj w sieciach handlowych. Spółka zamierza dalej inwestować w siłę marki i jej rozpoznawalność, zapowiada też wejście na rynek drobiu, a potem także kolejne produkty. Dodatnią rentowność planuje osiągnąć za kilka lat.

    W sieciach mamy ok. 15-20 proc. udziału w sprzedaży. I to jest przyzwoity wynik. To oznacza, że konsument zaakceptował te wartości dodane, za które trzeba zapłacić 20-30 proc. więcej – przekonuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Artur Węgłowski, wiceprezes zarządu i dyrektor zarządzający Farmio. ‒ Przede wszystkim inwestujemy w markę, to jest dla nas priorytet. Chcemy, aby świadomość tej marki była coraz wyższa.

    Węgłowski podkreśla, że po roku obecności Farmio na rynku spontaniczna świadomość marki sięga już 20 proc. Zapowiada jednak, że cele spółki są jeszcze bardziej ambitne i podkreśla, że będą kolejne kampanie reklamowe. Będą one podkreślać wartości produktów spółki, czyli brak antybiotyków i GMO.

    Wraz ze wzrostem świadomości marki ma rosnąć oferta Farmio. Pierwszym nowym rynkiem, na który wejdzie producent, będzie rynek drobiu.

    Po testach rynkowych wprowadzamy mięso drobiowe do sklepów. O następnych etapach rozwoju, czyli nowych kategorii, wolałbym dzisiaj jeszcze nie mówić, konkurencja nie śpi, choć wartość unikalna w postaci braku antybiotyków przez cały chów jest unikalna, bo jest trudna do podrobienia. Sądzę, że to będzie nasza przewaga konkurencyjna – mówi Węgłowski.

    Podkreśla, że budowa marki produktu ekologicznego i pozbawionego GMO jest żmudnym procesem. Jednak wyniki sprzedaży pokazują, że to perspektywiczny segment rynku. Węgłowski ocenia, że o ile do niedawna przy produktach żywnościowych zdecydowanie najważniejszym kryterium dla konsumentów była cena, to obecnie coraz większa grupa nabywców zwraca uwagę na jakość. W tym tkwi szansa dla producentów takich jak Farmio, których produkty są o 20-30 proc. droższe niż inne.

    By zapewnić brak antybiotyków i GMO w jajach, Farmio prowadzi rygorystyczny proces kontroli u swoich dostawców. Węgłowski podkreśla, że jest to konieczne, bo z trudem budowany wizerunek bardzo łatwo stracić.

    5 tys. badań kontrolnych w kwartale – to jest skala kontroli, którą robimy. Oczywiście badamy nie tylko to, czy pasza rzeczywiście jest wolna od GMO, lecz także to, czy są antybiotyki – wyjaśnia Węgłowski. ‒ Było dużo problemów na początku, dlaczego że to wywraca do góry nogami praktycznie całą mentalność, jakość i przyzwyczajenie. Mamy bardzo rygorystyczne normy, ale skoro kreujemy markę, za którą musi być powtarzalna jakość, to dla nas te rygory produkcyjne są najważniejsze.

    Łącznie spółka kontroluje ok. 60 elementów, w tym nie tylko skład paszy i inne czynniki związane z produkcją, lecz także jakość produkowanych jaj. Częstej weryfikacji podlega m.in. powtarzalność koloru żółtek.

    Węgłowski przyznaje, że na początku producenci nie dostrzegali korzyści płynących z droższej produkcji jaj wolnych od GMO i antybiotyków, ale teraz przekonują się do tego modelu. Jego zalety są na tyle duże, że ‒ jak przekonuje dyrektor zarządzający Farmio ‒ niektórzy producenci wdrażają te same procedury zarówno w produkcji wyłącznej dla Farmio, jak i w pozostałych działach ferm.

    Pomimo rosnącej popularności jaj wolnych od GMO Węgłowski przyznaje, że nie można jeszcze mówić o rentowności spółki.

    W tym momencie dla nas najważniejszy jest cashflow, a nie rentowność. Natomiast docelowo oczywiście, że da się na tym zarobić. Przy tak dużych kosztach stałych i tak dużych nakładach inwestycyjnych na komunikację z konsumentem, to cały czas jest inwestycja na przyszłość. O rentowności dodatniej będzie można mówić za parę lat – przewiduje Węgłowski.

    Czytaj także