Newsy

Zwrot społeczno-polityczny powoduje zwiększone zainteresowanie inwestorów krajowymi aktywami

2016-10-03  |  07:00
Mówi:prof. Bogna Gawrońska-Nowak
Funkcja:dziekan Wydziału Ekonomii i Zarządzania, kierownik Katedry Ekonomii
Firma:Uczelnia Łazarskiego
  • MP4
  • Eksperci zauważają, że na giełdy i cały świat finansów oddziałuje obserwowany w wielu krajach zwrot społeczno-polityczny w kierunku nacjonalizmu i populizmu. Sprawia on, że obecnie inwestorzy chętniej kupują akcje rodzimych spółek, gorszy natomiast mają stosunek do zagranicznych. Zdaniem prof. Bogny Gawrońskiej-Nowak z Uczelni Łazarskiego konsekwencje tego mogą być poważne. Zasadą skutecznych inwestycji jest bowiem konieczność dywersyfikacji ryzyka.

    – Od kilku przynajmniej lat jako pokłosie globalnego kryzysu możemy zaobserwować pewien rodzaj uwstecznienia procesów globalizacji – zauważa w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor prof. Bogna Gawrońska-Nowak, dziekan Wydziału Ekonomii i Zarządzania, kierownik Katedry Ekonomii Uczelni Łazarskiego. – Z jednej strony globalizacja wciąż postępuje, rynki się otwierają, znoszone są bariery, ale z drugiej mamy jednak wzrost populizmu i nacjonalizmu, które wiążą się z pewnymi zjawiskami ekonomicznymi.

    Ostatnio w Katedrze Ekonomii Uczelni Łazarskiego, jak informuje prof. Bogna Gawrońska-Nowak, badane jest zjawisko tzw. home bias. Polega ono w skrócie na ciążeniu kapitału w kierunku krajowych aktywów. Okazuje się, że inwestorzy na całym świecie coraz bardziej preferują rodzime aktywa, ze swojej własnej, krajowej gospodarki w odróżnieniu od zagranicznych.

    – Takie ciążenie poniekąd mogłoby się wydawać racjonalne i naturalne, bo jednak posługiwanie się językiem, w którym na przykład działa przedsiębiorstwo oferujące akcje, daje pewną przewagę informacyjną, ale z drugiej strony podstawy finansów mówią, że efektywna inwestycja musi się opierać na dywersyfikacji portfela – zauważa prof. Bogna Gawrońska-Nowak. – Jeżeli patrzeć na to w ujęciu globalnym, to trzeba zatem kupować zarówno aktywa rodzime, jak i zagraniczne. Zapewnia to różnorodność, która dywersyfikuje ryzyko i chroni cały portfel przed stratami.

    Z badań Uczelni Łazarskiego wynika, że inwestorzy coraz rzadziej postępują racjonalnie i dokonują właściwej, efektywnej dywersyfikacji swoich portfeli.

    – Taki rodzaj ucieczki od zagranicznych aktywów być może następuje wtedy, gdy jest jakaś większa panika i wzrastają nastroje bardziej nacjonalistyczne –przypuszcza prof. Bogna Gawrońska-Nowak. – Może to oczywiście skutkować pewnym zakłóceniem działania rynków. Bo jeśli inwestorzy postępują w sposób trochę albo bardzo nieracjonalny, czyli nie kierują się zasadą maksymalizacji zysków, dywersyfikacji ryzyka, jego minimalizacji, to ich decyzje stają się nieco mniej przewidywalne i na rynku pojawiają się tzw. nakładki behawioralne.

    Zjawisko home bias, jak przyznaje prof. Bogna Gawrońska-Nowak, jest trudne do analizy. Badania muszą się bowiem opierać na szeregu szczątkowych z natury rzeczy i trudno uchwytnych mikrodanych dotyczących zachowań poszczególnych inwestorów, które można uniezależnić. Ale na pewno współgra ono z ogólnym społeczno-politycznym zwrotem społeczeństw ku nacjonalizmowi, populizmowi i swego rodzaju „naszości” i jest to zjawiskom obserwowane w wielu krajach.

    – Staramy się określić czynniki, mamy dane kilkudziesięciu gospodarek światowych, firm notowanych na giełdach i przeprowadzamy analizę statystyczną – wyjaśnia prof. Bogna Gawrońska-Nowak. – Chodzi o to, aby po pierwsze określić, czy i gdzie to zjawisko występuje, a po drugie od czego zależy.

    W przypadku Warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych, jak podkreśla dziekan Katedry Ekonomii Uczelni Łazarskiego, nie sposób na razie przyznać, że takie zjawisko faktycznie występuje. Rynki, szczególnie w tym samym stadium rozwoju, to bowiem system naczyń połączonych. Inwestorzy na jednym parkiecie często powielają zachowania występujące na drugim.

    – W innym, zakończonym już, badaniu na zlecenie Narodowego Banku Polskiego, które robiliśmy w ramach konkursu na projekty badawcze, stwierdziliśmy w krajach Europy Środkowo-Wschodniej występowanie efektu zarażania, przynajmniej w trakcie kryzysu finansowego – wskazuje prof. Bogna Gawrońska-Nowak. – Oczywiście jest to zjawisko trudno powtarzalne w tej samej skali podczas okresu stabilizacji gospodarczej, ale w ramach kryzysu na pewno miało miejsce i dotyczyło giełd w Czechach, na Węgrzech i w Polsce.

    Wcześniej taki efekt został zaobserwowany w 1997 roku podczas kryzysu azjatyckiego. Rozpoczął się on stosunkowo niewinną decyzją rządu Tajlandii o upłynnieniu kursu wcześniej ściśle związanej z wartością dolara amerykańskiego rodzimej waluty (bahta). Szybko jednak rozprzestrzenił się na pozostałe kraje regionu (Filipiny, Malezja, Indonezja, Singapur). Wtedy też zjawisko zostało nazwane w literaturze, a w ośrodkach badawczych powstało całe naukowe zaplecze metodologiczne.

    – Ale myślę, że zarażanie jest obecnie już tak rozpowszechnione, że przy nawet drobnych załamaniach rynku można je obserwować, rzecz jasna w grupie krajów etykietowanych przez inwestorów jako rynki zbliżone, podobne do siebie – podsumowuje prof. Bogna Gawrońska-Nowak, kierownik Katedry Ekonomii na Uczelni Łazarskiego.

    Czytaj także