Newsy

Ataki wron siwych na ludzi i zwierzęta to tylko obrona młodych. Zamiast walki i ucieczki wskazany jest spokój i zawiadomienie Straży Miejskiej

2023-07-06  |  06:20
Mówi:dr Agnieszka Czujkowska
Funkcja:dyrektorka
Firma:Ośrodek Rehabilitacji Ptaków Chronionych „Ptasi Azyl”, Miejski Ogród Zoologiczny im. Antoniny i Jana Żabińskich w Warszawie
  • MP4
  • Choć mieszkańcy dużych miast skarżą się wiosną i latem na ataki agresywnych ptaków, to ornitolodzy zapewniają, że nie ma większych powodów do obaw. Wrony siwe bronią przed przechodniami podlotów, czyli swoich piskląt, które wyszły z gniazd i nie potrafią jeszcze latać, ale nie zrobią ludziom większej krzywdy. Więcej szkody może przynieść nieodpowiednia reakcja – zamiast panicznej ucieczki i próby odstraszania ptaków lepiej osłonić twarz rękoma i wycofać się z danego terenu. Można także spróbować przenieść pisklaki w bezpieczne miejsce albo poprosić o interwencję Straż Miejską.

    – Ataki ptaków na ludzi to co roku jest gorący temat i dotyczy właściwie jednego gatunku – wron siwych. Te ataki to po prostu obrona młodych, które akurat wychodzą z gniazd. Są one jeszcze dosyć nieporadne, a często znajdują się w miejscach, w których przechodzi dużo ludzi. Ich rodzice czują więc, że małe są zagrożone i w związku z tym, żeby zwiększyć dystans do swoich dzieci, atakują przechodniów. Ta sytuacja jest jednak bardzo łatwa do rozwiązania, bo wystarczy takie młode przenieść nawet kilkanaście metrów dalej i położyć w jakimś ustronnym miejscu. Dotykanie podlotów nie powoduje, że rodzice je porzucą – mówi agencji Newseria Lifestyle dr Agnieszka Czujkowska, dyrektorka z Ośrodka Rehabilitacji Ptaków Chronionych „Ptasi Azyl” w Miejskim Ogrodzie Zoologicznym im. Antoniny i Jana Żabińskich w Warszawie.

    Możemy też zgłosić sprawę do Straży Miejskiej, która w odpowiedni sposób zabezpieczy pisklęta. Jak zauważa ekspertka, wokół tej sytuacji robi się dużo niepotrzebnego zamieszania, które tylko potęguje negatywne odczucia i powoduje niewłaściwe reakcje.

    – Słyszymy, że ludzie w panice uciekają przed wronami, upadają, ranią się, rozbijają sobie nosy, łokcie, więc zdecydowanie to nie jest taka reakcja, jaką powinniśmy mieć. Tutaj dużo złego zdecydowanie zrobił Hitchcock. Ale trzeba pamiętać, że to są o wiele mniejsze od nas ptaki i nie zrobią nam krzywdy. Wystarczy zasłonić twarz ręką, wycofać się i zmienić kierunek, żeby oddalić się od miejsca zagrożenia – mówi dr Agnieszka Czujkowska. – Interpretujmy tę sytuację zupełnie inaczej: nie jako atak przyrody na nas, tylko jako wzór rodzicielstwa. Bo naprawdę trzeba dużo miłości i odwagi, żeby wrona, która waży kilkaset gramów, rzuciła się na człowieka, który waży średnio 75 kg.

    Jak zauważa, wrona nigdy nie zostawia swojego pisklęcia, dlatego też wszelkie próby odstraszania jej są pozbawione sensu.

    – Wiele osób mówi: odstraszmy te wrony. Ale one się nie przesuną, bo tam mają małe dziecko, w związku z czym jedyne, co możemy zrobić, to po prostu przesunąć je w bezpieczne miejsce. Żadne parasolki, polewanie wodą czy machanie patykiem nie ma sensu, bo wrona i tak wróci, dlatego że tam jest jej dziecko. To jest zaledwie tydzień, półtora i problem mija. Te wrony przenoszą swoje dziecko, a później ono już jest na tyle duże, że jest w stanie podążać za rodziną – mówi ekspertka.

    Ptaki zazwyczaj nie atakują znienacka, tylko zawsze ostrzegają na wiele sposobów.

    – Wrona najpierw będzie krakała, dając znaki, żeby się do niej nie zbliżać, będzie latała coraz niżej i cały czas wokalizowała. Jeżeli tego nie zauważymy, bo np. mamy słuchawki na uszach, to wchodzimy w środek cyklonu, dlatego że zbliżamy się do czyjegoś dziecka i stanowimy dla niego zagrożenie. Po prostu trzeba umieć czytać te sygnały – dodaje dr Agnieszka Czujkowska.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Samorządowy Kongres Finansowy

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Handel

    Francuskie firmy z potężnym wkładem w polską gospodarkę. Reinwestują tu połowę wypracowywanych zysków i zatrudniają prawie 230 tys. osób

    Polska jest dziś dla Francji kluczowym partnerem gospodarczym w Europie Środkowo-Wschodniej. Na naszym rynku francuskie firmy ulokowały blisko połowę wszystkich swoich inwestycji w regionie CEE – obecnie działa ich tu 1,2 tys., tworzą łącznie 227 tys. bezpośrednich miejsc pracy i co najmniej drugie tyle pośrednich, u swoich dostawców i partnerów. Skumulowana wartość bezpośrednich inwestycji francuskich firm w Polsce wyniosła dotąd 108 mld zł. Szybko jednak rośnie, ponieważ przedsiębiorstwa znad Sekwany reinwestują 50 proc. wypracowanych przez siebie zysków, głównie w automatyzację i innowacje środowiskowe – wynika z nowego raportu, opublikowanego przez Francusko-Polską Izbę Gospodarczą we współpracy z Instytutem Debaty Eksperckiej i Analiz Quant Tank.

    Transport

    Europejski Bank Inwestycyjny stawia na projekty niskoemisyjnej energetyki i bezpieczeństwa. Finansowanie dla Polski to 5 mld euro rocznie

    Ponad 85 mld  euro w ciągu ostatnich 20 lat zainwestował w Polsce Europejski Bank Inwestycyjny. Środki te przeznaczono przede wszystkim na budowę infrastruktury: dróg czy kolei. Obecnie najwyższy priorytet mają energetyka oraz bezpieczeństwo. Kolejnym etapem powinna być cyfryzacja oraz inwestycje w nowoczesne technologie i podniesienie innowacyjności. Cel to zwiększenie liczby patentów i licencji powstających w Polsce, a w konsekwencji – wzrost konkurencyjności naszego kraju.

    Transport

    Przed polskimi firmami transportowymi piętrzą się problemy. Obok konkurencji z Ukrainy są nim także liczni pośrednicy działający na unijnym rynku

    Jednym z najpoważniejszych problemów firm transportowych jest dziś udział ogromnej liczby pośredników na unijnym rynku. – W sprytny sposób podkupują zlecenia, przetrzymując je do ostatniej chwili, kiedy mogą je dobrze, za niską cenę sprzedać. W efekcie przewoźnik wykonuje fracht o wartości niepokrywającej kosztów takiego transportu – mówi Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce. Jak ocenia, polska branża transportowa jest w tej chwili w kryzysie, wywołanym przez cały szereg nakładających się na siebie czynników, w tym także m.in. spowolnienie w europejskiej gospodarce i wyzwania związane z redukcją emisji. Zakłócenia powodowane ostatnimi protestami i blokowaniem polsko-ukraińskiej granicy tylko te problemy potęgują.

    Partner serwisu

    Instytut Monitorowania Mediów

    Szkolenia

    Akademia Newserii

    Akademia Newserii to projekt, w ramach którego najlepsi polscy dziennikarze biznesowi, giełdowi oraz lifestylowi, a  także szkoleniowcy z wieloletnim doświadczeniem dzielą się swoją wiedzą nt. pracy z mediami.